Na blogu nie pisałem do tej pory o frankach. Z prostego powodu. O sprawach frankowych napisano już wszystko i nie jestem w stanie dodać nic szczególnie oryginalnego.

Jednakże w związku z licznymi zapytaniami, czy prawo nieruchomości obejmuje również sprawy kredytów frankowych i tym samym, czy również przyjmuję takie zlecenia, zdecydowałem się na ten krótki artykuł.

Naturalnie banki się próbują bronić stosowaniem prawa zatrzymania lub wytaczając sprawy o korzystanie z kapitału ale można odnieść wrażenie, że jest to rozpaczliwa próba zniechęcenia rzeszy kredytobiorców, którzy jeszcze się wahają.

Prawda jest taka, że tylko na podstawie treści umowy kredytu jestem w stanie stwierdzić, czy dana umowa obciążona jest wadą nieważności i tym samym nadaje się do postępowania sądowego. Tak naprawdę aktualnie jedyną niewiadomą jest czas oczekiwania na rozstrzygnięcie.

Przez moją kancelarię przewinęło się już wiele umów z kancelariami prawnymi lub odszkodowawczymi dotyczących prowadzenia spraw frankowych. Ciekawostką jest, że wieli takim umowom można zarzucić to samo co umowom kredytowym – brak sprecyzowania wysokości wynagrodzenia.

Tym samym niektóre z tych umów również można unieważnić.

Model najczęściej spotykany to zaliczka za prowadzenie sprawy oraz premia za sukces.

Zaliczki kształtują się różnie – od 5.000 zł do 20.000 zł. Premie również są różne zarówno w zakresie wysokości prowizji jak i jej podstawy. Z reguły im mniejsza zaliczka tym wyższa premia. Premie się naliczane od kwoty „oszczędzonej” lub od wartości samego kredytu.

Spotykałem się również z przykładami konstrukcji wynagrodzenia tak niekorzystnych dla klienta, że premia płacona do kancelarii de facto konsumowała oszczędności uzyskane z wygranej sprawy (niemałe prowizje liczone od całego kredytu). Klient zamiast bankowi miał oddać pieniądze kancelarii prowadzącej postępowanie.

Od niedawna coraz popularniejszy jest nowy model wynagrodzenia – w mojej ocenie dużo bardziej czytelny. Wynagrodzenie stałe niezależne od potencjalnej kwoty zaoszczędzonych pieniędzy.

Na dzień dzisiejszy wynagrodzeniem kancelarii za sprawy frankowe jest kwota 6.150 zł brutto opłaty wstępnej oraz koszty zastępstwa procesowego płacone przez bank, po wygranej sprawie.

Oznacza to, że zlecając sprawę mojej kancelarii musisz się liczyć z realnym kosztem 7.150 zł (6.150 zł dla kancelarii i 1.000 zł opłaty sądowej).

1.000 zł opłaty sądowej jest zwracany przez bank po wygranej sprawie.

Jak wygląda prowadzenie sprawy frankowej przez moją kancelarię:

• analizuję umowę kredytową pod kątem możliwości jej unieważnienia,
• wskazuję dokumenty niezbędne do szczegółowego wyliczenia jakie korzyści odniesie kredytobiorca w przypadku wygranej z bankiem

Oba powyższe etapy stanowią nieodpłatną konsultację.

• reprezentuję klienta przed sądem i w ewentualnych rozmowach ugodowych aż do zakończenia postępowania – to już jest etap odpłatny w ramach wskazanego wyżej honorarium.

Czyli jasno i czytelnie wiesz na co liczyć i wiesz ile to będzie kosztować.